Przejdź na ekologię i sięgnij po dopłaty
Podstawową zasadą rolnictwa ekologicznego jest zaniechanie stosowania w procesie produkcji żywności środków chemii rolnej, weterynaryjnej i spożywczej. Zasada ta dotyczy wszystkich rodzajów i etapów produkcji – zarówno uprawy roślin, chowu i hodowli zwierząt, jak i przetwórstwa. Rolnik, decydujący się na przejście na ekologię, musi spełnić szereg wymogów. System kontroli i certyfikacji gwarantuje, iż produkty oznakowane jako ekologiczne, zostały wytworzone zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Wyższe ceny uzyskiwane za ekologiczną żywność nie są jedyną zachętą, by zacząć ją produkować. W Programie Rozwoju Obszarów Wiejskich dla rolników ekologicznych przewidziano dodatkowe dopłaty. Ustalono je w oparciu o bilans kosztów i korzyści. Po stronie kosztów uwzględniono: utracony dochód w wyniku niższych plonów, dodatkowe nakłady pracy, większe zużycie paliwa wynikające z tytułu mechanicznej ochrony przed chwastami oraz koszt rozrzucenia obornika. Natomiast do korzyści zaliczono oszczędności wynikające z tego, że rolnik nie stosuje środków do produkcji.
W woj. podlaskim funkcjonuje 3296 gospodarstw ekologicznych. Łącznie zajmują one powierzchnię 48 553 hektarów. Ale jeśli uwzględnimy grunty będące w okresie konwersji (czyli przestawiania się), który trwa dwa lata, będzie to 56 528 hektarów.
Tyle dopłacą do ekologii
W PROW 2014-2020 w okresie konwersji, czyli przestawiania gospodarstwa wynoszą one:
uprawy rolnicze w okresie konwersji – 966 zł/ha
uprawy warzywne – 1557 zł/ha
uprawy zielarskie – 1325 zł/ha
uprawy sadownicze (podstawowe) – 1882 zł/ha
uprawy sadownicze (ekstensywne) – 790 zł/ha
uprawy paszowe na gruntach ornych – 787 zł/ha
trwałe użytki zielone – 428 zł/ha
Po okresie przestawienia dopłaty wynoszą:
uprawy rolnicze – 792 zł/ha
uprawy warzywne – 1310 zł/ha
uprawy zielarskie – 1325 zł/ha
uprawy sadownicze (podstawowe) – 1501 zł/ha
uprawy sadownicze (ekstensywne) – 660 zł/ha
uprawy paszowe na gruntach ornych – 559 zł/ha
trwałe użytki zielone – 428 zł/ha
Płatność ekologiczna przyznawana jest w wysokości:
– 100 proc. stawki podstawowej – za powierzchnię od 0,10 ha do 50 ha
– 75 proc. stawki podstawowej – za powierzchnię powyżej 50 do 100 ha
60 proc. stawki podstawowej – za powierzchnię powyżej 100 ha
Przestawili się na ekologię. Nie żałują
Stanisław Kulpa z Wojszek na ekologię przestawił się kilkanaście lat temu.
– Jedni podejmują taką decyzję dla zysku, dla większych dopłat, a inni mają taką potrzebę – tłumaczy.
On, oczywiście, zalicza się do tych drugich. Opowiada, że z rolnictwem ekologicznym zetknął się już w dzieciństwie. Wówczas nikt nie stosował nawozów.
– Dla mnie był to więc powrót do czasów dzieciństwa – opowiada. – Namówił mnie do tego przedstawiciel Ekogwarancji z Lublina.
Twierdzi, że ekologiczny sposób uprawy ziemi nie jest trudny, jeśli rolnik to rozumie, wie czego chce, jeśli chce produkować dobrą żywność. Ale jeśli ktoś ziemię traktuje wyłącznie jako sposób zarabiania na chleb, na pewno nie będzie dobrym rolnikiem ekologicznym.
W swoim gospodarstwie (razem z dzierżawami jest to 150 hektarów) do głównych grup upraw zalicza: orkisz, gryka, owies, żyto i ziemniaki. Hoduje też bydło mięsne rasy limousine.
Stanisław Kulpa ocenia, że jest bardzo duże zapotrzebowanie na ekologiczną żywność. I systematycznie ono rośnie, choć w woj. podlaskim różnie z tym bywa. Na przykład na ekologiczne ziemniaki w Białymstoku jest trudno sprzedać, a w Warszawie kupują je bardzo chętnie i mówią, że ceny są niskie. Jednak najwięcej produktów z Wojszek trafia na rynki zagraniczne. Na rynku krajowym pan Stanisław sprzedaje tylko ziemniaki i wołowinę.
W ostatnich latach przybywa sklepów i stoisk ze zdrową żywnością. Aby mieć pewność, że rzeczywiście kupujemy żywność ekologiczną, powinniśmy szukać charakterystycznego logo - gwiazdek układających się w kształt liścia, umieszczonych na zielonym tle.
Korzyści z rolnictwa ekologicznego to nie tylko dodatkowe dopłaty, ale i wyższe ceny za płody rolne. O ile procent żywność ekologiczna jest droższa?
– Trudno mówić o stałej kwocie – mówi Stanisław Kulpa. – Może być to 30 proc. albo 100 proc. Wszystko zależy od handlowca. Teraz tymi sprawami zajął się mój syn, który skończył Szkołę Główną Handlową. On potrafi to sprzedać, ja nie bardzo.
Producent z Wojszek nie żałuje, że przestawił się na ekologię. Twierdzi, że trzeba „mieć w sobie” wewnętrzne przekonanie do tego co się robi i wkładać w to dużo pracy.
Na ekologię postawił też Andrzej Chilicki, który prowadzi rodzinne gospodarstwo rolne. Do ziemi przejętej po rodzicach, dokupił 17 hektarów gruntów położonych na terenie Biebrzańskiego Parku Narodowego w miejscowości Jagłowo (gm. Sztabin). Obecnie gospodaruje na 40 hektarach.
– Jest to słaba ziemia, szóstej klasy – opowiada. – Ale za to położona w bardzo ładnym miejscu, 100 metrów od Biebrzy.
Ziemię tę kupował z myślą, że zasadzi tam las. Kiedy po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej wprowadzono dopłaty do upraw ekologicznych, zdecydował się założyć plantację aronii czarnoowocowej. Dziś ekologiczne uprawy aronii zajmują w jego gospodarstwie 14 hektarów.
– Owoce aronii były bardzo tanie, więc od razu postanowiłem robić z nich sok – opowiada rolnik. – Nie mam swego zakładu, bo jego budowa wiąże się z dużymi kosztami. Wożę owoce do tradycyjnej, ekologicznej tłoczni oddalonej o 500 km.
I choć soki na rynku krajowym nie sprzedają się zbyt dobrze, ze względu na bardzo wysokie marże narzucane przez pośredników, jakoś sobie radzi. Oferuje soki w sprzedaży wysyłkowej. Dużą część produkcji eksportuje – m.in. do: Chorwacji, Czarnogóry, Grecji, na Węgry, do Słowacji, Czech, Stanów Zjednoczonych, Japonii.
Twierdzi, że aronia dobrze sprawdza się w produkcji ekologicznej. Ale założenie plantacji oraz zakup maszyn, np. kombajnu, to duża inwestycja.
– Bez wsparcia z środków unijnych raczej bym się tego nie podjął – mówi producent z Jagłowa.
Twierdzi jednak, że nie żałuje, że przeszedł na ekologię, chociaż dopłaty do plantacji aronii zostały znacznie obniżone.